Uncategorized

#Wielki Czwartek: Nakarm mnie

Obydwoje doświadczaliśmy jak Bóg leczył nas w tym jednym momencie z konkretnych chorób i skutków wypadku, nie wspominając o naszych grzechach i zgubnych przywiązaniach. Widzieliśmy na własne oczy jak Ci, którzy wracają do Niego z głębokich ciemności, potrafią fizycznie trząść się cali przed tajemnicą, która dokonuje się w tym czasie. Doświadczaliśmy realnej obecności gromadzących się przed pierwszym znakiem krzyża żywych i umarłych. To Eucharystia – nasz wielki cud, niepojęty dar dla Kościoła i prawdziwe spotkanie z Kimś niewiarygodnie bliskim. Posłuchajcie dziś o jednym z naszych kilku eucharystycznych doświadczeń…

HISTORIA ZBYSZKA

  • UPALNE LATO. NIECAŁE 10 LAT TEMU

Dzień jak co dzień. Połowę wypełniała mi praca, a wieczorem miałem spotkanie z młodymi ludźmi z fundacji na Pradze, którą wtedy współprowadziłem. W pracy od rana nie zdążyłem nic zjeść, ale liczyłem, że na spotkaniu nadrobię zaległości. Sam przecież miałem zamówić pizzę dla podopiecznych. Gdy przyjechałem na spotkanie, okazało się, że uczestników jest dużo więcej niż przewidywałem (niektórzy przyprowadzili znajomych, może właśnie ze względu na tę pizzę;))

Długo się nie zastanawiałem; wiedziałem, że swoją porcję oddam w „dobre ręce”, z myślą, że może to być ich jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia. Po spotkaniu chiałem jechać na Mszę św., ale głód tak bardzo mi doskwierał, że zacząłem to mocno rozważać. Mój stan był prawie agonalny 😉

[Nie znałam Zbyszka w tym czasie, ale to bardzo prawdopodobne, że tak się właśnie czuł. Zazwyczaj wchłania na obiad podwójną lub potrójną porcję, a w ramach śniadania czy kolacji też często jada „drugie dania”;-) – przyp. MB]

Mimo narastającego głodu, zdecydowałem, że wybieram Eucharystię. Pojechałem do kościoła MB Łaskawej na Starówce. Gdy stanąłem w drzwiach kościoła, poczułem, że chcę ten trud ofiarować Bogu w intencji młodzieży, dla której prowadziliśmy spotkanie. Na Mszy św. miałem coraz więcej rozproszeń podyktowanych głodem. Zbliżał się moment Komunii św. Stojąc w kolejce, uświadomiłem sobie, że jestem przecież na uczcie u Boga. W myśl słów, „Ja jestem Chlebem Żywym…”, powiedziałem do Niego w duchu: „Jezu, skoro Ty jesteś pokarmem, to nakarm mnie„.

I tak się stało! Przyjmując Komunię, poczułem, jak rozchodzi się ona po całym moim ciele i nasyca mnie. To był bardzo szczególny moment. Uświadomiłem sobie, że Hostia napełnia mnie w taki sposób, jakbym przed chwilą spożył porządny dwudaniowy obiad, na dodatek z deserem 🙂 Była to dla mnie wyjątkowa chwila bardzo indywidualnego spotkania z Bogiem, który karmi moje ciało i duszę. Moment, o którym tak naprawdę wiedziałem tylko ja i On. Poczułem się wtedy przez Niego niesamowicie kochany. Wychodząc z kościoła, zerknąłem tylko na pobliską budkę z zapiekankami i stwierdziłem, że wcale nie muszę już nic więcej jeść.

Dwoje „eucharystycznych” błogosławionych

Ostatnio bardzo mocno inspiruje nas historia i osoba młodego błogosławionego Carlo Acutisa (1991-2006). Był zwolennikiem codziennego udziału we Mszy św. i mocno wierzył, że Eucharystia jest naszą autostradą do nieba. Miał pasję do technologii komputerowych i prowadził blog o cudach eucharystycznych. Gdy w wieku 15 lat umierał na białaczkę, powiedział: “Cieszę się, że umrę, ponieważ przeżyłem swoje życie, nie marnując ani minuty na rzeczy, które nie podobają się Bogu”.

Jedną z osób, które inspirowały młodego Włocha była portugalska bł. Aleksandrina Maria da Costa (1904-1955). Sparaliżowana i przykuta do łóżka ponad 13 lat karmiła się wyłącznie Hostią. Jezus powiedział Aleksandrinie: „Posłałem Cię do świata i sprawiłem, że żyjesz, odżywiając się tylko Mną, aby pokazać ludziom, jakie znaczenie ma Eucharystia oraz czym jest moje życie w duszach ludzkich: jest to światło i zbawienie(…) Chcę być kochany w Najświętszej Eucharystii: w niej znajduje się źródło wszelkich łask!„.